Jeżeli pamiętacie, jakiś czas temu było głośno o serwisie społecznościowym Diaspora. Niestety pozycjonujący się jako rywal Facebooka, otwarty, zdecentralizowany, skoncentrowany na szanowaniu prywatności użytkownika nadal znajduje się w fazie alfa.
Tymczasem parę dni temu na redakcyjną skrzynkę przyszło zaproszenie z serwisu Unthink.
Główną różnicą (w porównaniu do Facebook, nie zaś Diaspory), ciągle podkreślaną przez autorów, jest poszanowanie prywatności użytkowników i proste zarządzanie jej ustawieniami.
Unthink buduje swoją strategię marketingową na podkreślaniu zagrożeń, które niesie Facebook oraz, w mniejszym stopniu, Google+. W szczególności podkreślają, że użytkownik jest, w odróżnieniu od Facebooka, właścicielem swoich danych.
Nasze dane nie są sprzedawane podmiotom trzecim i możemy w każdej chwili usunąć swoje konto.
W odróżnieniu od Facebooka, po skasowaniu konta nasze dane, historia aktualizacji statusów, zdjęcia itd. nie pozostaną na serwerach Unthink.
Po rejestracji w serwisie możemy zaimportować media z Facebooka (zdjęcia oraz filmy).
Unthink jest zdecydowanie dojrzalszy od Diaspory. Już teraz oferuje przejrzysty interfejs i zestaw typowych funkcji znanych z Facebooka czy Google+.
Od razu rzucają się w oczy domyślne ustawienia poszczególnych modułów, według których nikt poza nami nie ma dostępu do większości elementów profilu.
Facebook ma ogromną przewagę – jest to liczba aktywnych użytkowników. Stąd jedynym powodem, dla którego ktoś może na tym etapie chcieć przejść do Unthink, jest kwestia poszanowania prawa użytkowników do pełnego zarządzania swoimi danymi, łącznie z ich całkowitym skasowaniem.
[Unthink]