Mam mnóstwo rzeczy. Mam elektronikę, której nie używam. Wywrotkę książek, z których większość przeczytałem raz, a części nawet nie otworzyłem. Mam mnóstwo ubrań i co najmniej kilka par butów, chociaż chodzę w dwóch parach na zmianę.
Mam kieliszki do białego wina, mimo, że nie pamiętam kiedy z nich ostatnio piłem. Mam też sporo talerzy i sztućców, chociaż mieszkam sam ze swoją wybranką.
Wszystko to trzymam na wszelki wypadek, bo może się przydać.
Czuję się bezpieczniejszy posiadając te wszystkie rzeczy, ale posiadanie nie gwarantuje bezpieczeństwa.
(Zdjęcie: the_justified_sinner)
- To, że czujesz się bezpieczniejszy, znaczy tylko tyle, że związałeś się emocjonalnie z dowolną rzeczą. To wszystko.
- To, że masz samochód, znaczy tylko tyle, że możesz nie korzystać z transportu miejskiego.
- To, że masz wielką szafę pełną ubrań, znaczy, że jesteś gotowy(-a) na ubranie się na każdą okazję.
- To, że masz mieszkanie, znaczy tylko tyle, że nie musisz nikogo pytać o pozwolenie, żeby coś w nim zrobić.
- To, że masz wielki dom, znaczy, że możesz przyjąć wielką liczbę gości, lub zrobić u siebie imprezę.
- To, że masz dużo urządzeń elektronicznych, znaczy, że poradzisz sobie w każdej sytuacji, która będzie wymagała posiadania takiego urządzenia i ułatwi Ci komunikację ze światem.
Posiadając dużo rzeczy, łatwo jest się w tym pogubić, a wszystko trzeba w jakiś sposób utrzymywać, gdzieś trzymać, jakoś konserwować. Na to wszystko potrzebne są pieniądze, które wydajesz mniej lub bardziej świadomie.
Łatwo też zapomnieć, że rzeczy są po to, żeby służyły człowiekowi, a nie, żeby ładnie wyglądały i ograniczały Twoją wolność:
Co z tego, że masz ładny wazonik, skoro go nie używasz i służy on tylko jako zbieracz kurzu?
Co z tego, że masz piękny dywan, skoro nie pozwalasz po nim nikomu chodzić?
Jeśli chcesz się przekonać, ile rzeczy tak na prawdę potrzebujesz, ustal co może się stać najgorszego: strata pracy, pożar, wybuch wulkanu, cokolwiek, co uznasz za prawdopodobne. Mając tą sytuację przed oczami, pomyśl, co weźmiesz z sobą, aby przeżyć? Teraz na pewno wiesz co mam na myśli.
Ja mam dużo zbędnych rzeczy, a Ty?
[stextbox id=”info” caption=”O autorze” bcolor=”a6d995″]
Grzegorz Adamowicz (@gstlt) – kreatywny, z masą (czasem nieodpowiednich) pomysłów. Szuka nowych, lepszych sposobów na życie, korzystając z mądrości tych, którym się udało. Uwielbia fantastykę i fantastykę naukową. Woli czyn, niż słowa, choć nie stroni od pisania. Zgłębia magię, która przejawia się w niezwykłych rzeczach, które są w stanie dokonać pozornie zwykli ludzie i która siedzi gdzieś w każdym z nas, o czym można poczytać na jego blogu.[/stextbox]
„Jak się nie wie, czego się chce, to się kończy w otoczeniu mnóstwa rzeczy, których się nie chce.” :)
„Jak się nie wie, czego się chce, to się kończy w otoczeniu mnóstwa rzeczy, których się nie chce.” :)
to, że mam samochód, znaczy, że mogę o dowolnej porze dotrzeć w dowolne miejsce, w którym potrzebuję się znaleźć. no i że nie muszę tarabanić się autobusem z grubszymi zakupami ;-) nie wiem jak ty, ale ja nie mam na to czasu…
to, że mam sporo elektroniki, znaczy, że mogę robić notatki na tablecie, zamiast zużywać co chwilę zeszyty, kalendarze i tony karteczek, czytać książki w postaci elektronicznej, zamiast stawiać dla nich kolejne półki, i przede wszystkim, że mam dedykowane urządzenia do poszczególnych zastosowań – a takie sprawdzają się znacznie lepiej w praktyce.
w razie pożaru zabiorę zwierzęta, laptopa i kasę, resztę da się odkupić. nie znaczy to jednak, że reszta jest zbędna – znakomicie ułatwia życie i oszczędza naprawdę masę czasu. a czasu się już odkupić nie da ;-)
pewnie, bez większości z tych rzeczy też da się żyć. tylko po co mam się umartwiać, skoro z nimi to życie jest wygodniejsze?