Ciężko jest przekonać się do książki elektronicznej, mając wizję kilku godzin spędzonych przy komputerze. Bo przecież pewna niechęć do e-booków spowodowana jest jedynie obawami o niewygodne czytanie z monitora.
Zostawmy w spokoju posiadaczy iPadów i innych tabletów oraz czytników książek elektronicznych, takich jak Kindle czy Oyo.
Przecież większość z Was czyta ten tekst, siedząc przy laptopie albo komputerze stacjonarnym. Dzisiejszy artykuł jest dla Was.
MartView to nietypowy czytnik e-booków w formacie .pdf. Tuż po zainstalowaniu możesz szybko rozpocząć przygodę z programem. Zapoznanie się z głównymi funkcjami zajmie góra 10 minut i samo w sobie jest nawet przyjemne – twórcy zadbali o rewelacyjny interfejs programu i czytelne ikonki nawigacyjne.
Można odnieść takie wrażenie, że czytamy zwykłą książkę – tak realistyczne jest „wertowanie” naszego e-booka. Przykładowo kartki możemy przerzucać na kilka sposób – przewijając je scrollem myszki, przeciągając albo używając strzałek na klawiaturze. Program jest zoptymalizowany pod urządzenia z ekranem dotykowym.
Ciekawostką jest ogromna biblioteka licząca kilkanaście tysięcy książek i czasopism, w tym w języku polskim. Dla każdego coś dobrego – od czasopisma CKM po książkę Jerzego Roberta Nowaka.
Każdą z pozycji możesz przeczytać albo pobrać, przy czym – ciekawostka – wspierana jest nawet funkcja wznawiania pobierania (przydatna, gdy przeznaczyliśmy na czytanie wyraźnie określoną ilość czasu).
Jeżeli po bliższym zapoznaniu się z MartView czujesz, że „to jest to”, zwróć uwagę na format .mart. Skonwertujesz do niego pliki .pdf, .gif, .jpg, .png, .rar, .zip, .cbr, .cbz tworząc w ten sposób własnego e-booka.
Jeżeli po pobraniu „Productive!” albo naszego e-booka o GTD nie za bardzo wiedziałeś, w czym je przeczytać, pobierz program już dziś.
MartView jest dostępny dla rodziny Windows; wersja dla Mac OS X już wkrótce.