Czy zastanawialiście się kiedyś, co pije „złota młodzież” w amerykańskich komediach? Jak łatwo można wywnioskować patrząc na zdjęcie, jest to galaretka alkoholowa, zwana za oceanem jello shots.
To z kubkami wypełnionymi galaretką alkoholową tańczą, a nawet wskakują do basenu!
Najlepiej jeżeli galaretki alkoholowe są lekko kwaskowate, ale można robić je ze wszystkimi rodzajami.
Głównym celem jello shots jest podłożenie gościom bomb z opóźnionym zapłonem. Bomby te muszą być jednak również niezwykle smaczne, dlatego uwaga na przepis.
Potrzebujemy:
- kubków jednorazowych (miękkich, by łatwo z nich można było wycisnąć zawartość),
- kilku opakowań galaretki (obliczamy na podstawie ilości gości),
- mocnego napoju alkoholowego (Schnapps, wódka, Martini itp., choć najlepsze będą Absolute Lime oraz Tequila),
Tutaj w ogóle wszystko zależy od smaku galaretki.
Przykładowo Tequila oraz Captain Morgan doskonale pasują do galaretki o smaku limetki, amaretto – do wiśniowej, Schnapps – do brzoskwini, maliny oraz pomarańczy, malibu – do melona. - gotowanej wody.
Zgodnie ze sposobem przygotowania na opakowaniu, wsypujemy galaretkę do garnka, zalewamy wodą (ma być jej mniej niż na etykiecie – zastąpi ją przecież alkohol), stawiamy na kuchence i mieszamy, aż żelatyna całkowicie się rozpuści. Następnie dodajemy alkolol – ilość zależy wyłącznie od gustu oraz zamiarów gospodarzy :)
Zdejmujemy z kuchenki i energicznie rozlewamy. Możemy włożyć do każdego kubka jakąś wisienkę/truskawkę/cokolwiek innego (jako dekorację). Jeżeli jest Was kilka osób, róbcie kilka galaretek naraz, a następnie, gdy galareta trochę wystygnie, wlewajcie ją warstwami do kubków. Wyjdzie ładna tęcza.
Zostawiamy kubki w chłodnym miejscu minimum na 2-3 h, aż ich zawartość całkowicie zastygnie.
Teraz można przejść do konsumpcji.
Zwróćcie uwagę na specjalną technikę picia jello shotów.
Otwieramy szeroko usta, podnosimy kubki i wyciskamy do nich zawartość, która prześlizguje się do żołądka, nie drażniąc przy tym krtani. Dopiero ciepło, które rozejdzie się po całym ciele, przypomni nam o tym, że mamy do czynienia z mocnym trunkiem.
gdzie kupic takie kubeczki?
Zrobiłem dzisiaj. Dwie galaretki agrestowe + 0,5 bimbru.
Nawet dobre. Pozdrawiam
Martini to chyba nie jest „mocny napój alkoholowy”. Przykładowo, Martini Bianco ma 16%, to znaczy tyle co niektóre wina i miody pitne…
Uwaga słuszna o tyle, że wyraz „martini” powinien być tu napisany z dużej litery (chodzi o drinka, nie gatunek wina = odmianę wermutu).
Generalnie alko-galaretka to bardzo kiepski pomysł dla tych co mają słabszą głowę ;)
Martini jest marką a nie gatunkiem wina, a konstrukcja zdania narzuca jednak myśl o winie (bo nigdzie nie ma słowa o koktajlach/drinkach).
I ani Amaretto, ani malibu nie są alkoholami wysokoprocentowymi.
A na marginesie: zarówno markę wina Martini jak i nazwę koktajlu zapisujemy z dużej litery.
ale to jest pod amerykanskie piczki :3